niedziela, 11 października 2015

No hej

Jak minęła Wam niedziela?weekend?
Ja od paru dni walczę z bólem mięśni,czuje sie jak ktoś kto przesadził na siłowni i ma mega zakwasy;)
Z każdym dniem jest coraz lepiej, no cóż skutki chemii są nieuniknione,trzeba wziać to na klatę...

Przyznam się Wam, że mam lekkiego pietra przed poniedziałkiem i wynikimami skanów,tym co dalej...
Staram się zagłuszać smutek i lęk w mojej głowie,odsuwam wszystkie złe scenariusze,wierze w dobry los...

Sąsiedzi biesiadowali do rana, na moje szczęście przenieśli sie z balkonu do domu i było znacznie ciszej :)

Rodzina i przyjaciele byli na premierze filmu "chemia" po filmie był telefon i były łzy i wyznania miłości oraz odradzanie oglądania bo zbyt drastyczny...rzekłam ,ze widziałam,słyszałam,przeżyłam już tyle,ze niewiele może mi zagrozić, lata choroby uodporniły mnie...często płaczę na filmach i na tym pewnie tez tak będzie...

Mąż pełen emocji ogłada mecz,ja biorę się za książkę,liczę,że po wczorajszej nocy ,dziś bede spała jak kamień...

2 komentarze:

  1. Niedziela u mnie była pod znakiem rozgrzewającej zupy dyniowej. Kilka dni temu byłam na " Chemii" i nie płakałam, film polecam, dla chorej osoby wcale nie jest drastyczny, piękny momentami, choć rola kobieca moim zdaniem nietrafiona aktorka...moc pozytywnych fluidow i pozdrowienia z zimnej Warszawy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sciskam Cie bardzo mocno !! 😻

    OdpowiedzUsuń