Do szpitala trafiłam z powodu gorączki i problemów z sercem,było mi bardzo przykro bo chciałam spędzić jak najwiecej czasu z rodzicami,których miałam tylko na małą chwilkę...
No ale cóż,widocznie tak miało być,dzieki temu,że rodzice byli blisko łatwiej mi było zebrac siły i wrócić do formy...
Nawet poniedziałkowa chemia zleciała szybko i bez wiekszych problemów bo tata był obok :)
A domowe obiadki,postawiły na nogi i dały dużo siły :) Jednak w rodzinie MOC!
Dziś niestety musieliśmy się pożegnać, ale pocieszam się tym ,że świeta blisko i będę na tyle silna by jechać do domu...czas pokażę...
Tym czasem leżę zwinięta w kołdrowy kokon i popijając herbatę dochodzę do siebię po chemii...
Ja i Elvis nie lubimy szpitala...
|
3mam mocno👊👊👊👊👊
OdpowiedzUsuńNiech moce beda z Toba,Beatko😘😘😘😘
💗💗💗
OdpowiedzUsuńNie ,Nie Brus to ty jestes WIELKA, i mega mega dzielna. Nie znam drugiej takiej wojowniczki, moj maly krokodylku!!!! buziakuje
OdpowiedzUsuńBuziaki i pozytywne fluidy dla dzielnej Wojowniczki <3 od Edyty.
OdpowiedzUsuń