wtorek, 11 sierpnia 2015

No hej :)

Po prawie tygodniowym pobycie w szpitalu,odwiedzinach przyjaciół i rodziny,cudownych masażach nogi,sushi,opiece i trosce,milionie badań,tysiącu łez, wielu złych wiadomości,pierwszej chemii,jestem w domu...
To cudowne uczucie móc ukryć się pod kołdrą w swoim lóżku i poczuć sie nieziemsko bezpiecznie...
W domu wszystko wydaje się mniej przerażające...
Cieszę się gapiąć się z łóżka na krzątających się moich bliskich,którzy przyjechali z Polski na wakacje...
Psa który wiernie grzeje stopy,kota który ciekawie zagląda gdy wynurzam nos spod kołdry...
Tak,chorowanie znacznie lepiej przechodzi sie w domu:)

Mój mózg nadal stara się przetworzyć to co się dzieje i ułożyć po raz kolejny plan zamachu na raczysława,co by go stłamścić...

Narazie truje się chemią ale nie pozostane tylko na tym,czytam, słucham,szukam, szperam i zaraz będę wspomagać sie czymś z natury...
Napewno muszę zmienić dietę..
Nie poddam się tak łatwo O NIE!!!!!

Włosy nadal fruwają na łepetynie,pewnie pocieszę się nimi jeszcze przez dwa tygodnie;)

Gorzej z chodzeniem bo naga boląca i spuchnięta ale na to mąż załatwił wózek co bym miała jak do pareczku wyjść tzn.wyjechać ;)

Tyle z njusów..

WSCHÓD SŁONKA ZE SZPITALNEGO OKNA,TEŻ MOŻE BYĆ PIĘKNY :)
 NOCĄ TEŻ NICZEGO SOBIE:)





4 komentarze:

  1. Przesyłam serdeczności prosto z serca!
    Jesteś silna i wiesz czego chcesz, jestem pewna, że już niedługo będziesz biegać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze sie, ze jestes juz w domciu :)
    najwazniejsze, ze masz plan i tego sie trzymaj.Ja podaje Ci linka moze sie przyda
    POZDRAWIAM BASKA
    http://martabrzoza.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaa i zapomnilam dodam, ze jestem zwolenniczka leczenia alternatywnego z konwencjonalnym :)
    baska

    OdpowiedzUsuń