środa, 1 października 2014

NO HEJ.
                                               
                                      Moja szpitalna przyjaciółka.



Nazywa się Agniesia Salwowska.
Poznałam ją na mojej pierwszej chemioterapii.
To był również i jej pierwszy raz.
Leżałyśmy łóżko w łóżko.
Pamiętam,że kiedy weszłam do sali w której miałam przyjmować chemię ,pierwsze co rzuciło mi się w oczy to obrazek z Jezusem i napisem "JEZU UFAM TOBIE",stał na szafce Agi.
W chwili kiedy Go zobaczyłam,wiedziałam ,że nie muszę się bać.
Pamiętam dokładnie dzień w którym się poznałyśmy,obie zaczynałyśmy cieżką drogę.
Odrazu znalazłyśmy wspólny język,mogłam powiedzieć jej o moich obawach i rzeczach ,które wtedy mnie bolały.
Razem było nam łatwiej.
Kolejne wlewy chemii miałyśmy co trzy tygodnie.
Prawie zawsze trafiałyśmy do tej samej sali.
To,że się spotykałyśmy co trzy tygodnie ,było jedyną miłą rzeczą podczas pobytu w szpitalu.
Agnieszka jest silną,piękną kobietą.
Wspaniałą matką.
To ona obudziła we mnie ducha walki.
Zawsze powtarzała,że nie można się poddawać.
Ciesze się ,że mogłam ja poznać,dzięki niej nauczyłam się inaczej podchodzić do raka.
Każdemu życzę poznać tak pozytywną osobę.


BUZIAKI KOCHANIE :* UŚMIECHNIJ SIĘ:)


Aguś sercem jestem z Tobą. I pamiętaj,że..

                         MY SĄ SKAZANE NA SUKCES ;)
                                                                  (to jej motto)

DOBREJ NOCKI WSZYSTKIM.
POZDRAWIAM B.















2 komentarze: