poniedziałek, 2 czerwca 2014

NO HEJ :)

Pamiętam,że kiedy zachorowałam szukałam rzeczy, które mobilizowałyby mnie do działania...
Czytałam książki o chorobach nowotworowych,sięgałam do informacji z internetu,rozmawiałam z ludźmi chorymi na raka..
Z tych wszystkich rzeczy, najbardziej pomagały rozmowy z ludźmi z tej samej ławeczki...
Chłonęłam wszystkie informacje jak gąbka ,próbowałam znaleźć siebie w chorobie,szukałam sensu we wszystkim co mnie otacza i starałam się odpowiedzieć sobie na pytanie ,które chyba zadaje sobie każdy chory:DLACZEGO JA??
Uważam ,że wszystko co spotyka nas w życiu ma swój sens..
I tak oto już prawie od dwóch lat, szukam sensu w całym tym moim chorowaniu..

Jedną z rzeczy,które pomogły mi przetrwać początek mojej walki i odnaleźć siebie w nowej sytuacji, jaką jest nowotwór, był blog Joanny Sałygi..
Był to pierwszy blog jaki kiedykolwiek czytałam..
Jest to blog do którego wracam,gdy mam gorszy dzień..
Bardzo cieszyłam się kiedy na niego trafiłam,myśli w nim zawarte pomogły mi inaczej spojrzeć  na raka..
Bardzo polecam :)

Wszyscy chorzy na raka lub na inną chorobę, która ogranicza pozytywne spojrzenie na świat i na nas samych w tym wszystkim, powinni szukać rzeczy ,które mobilizują,dają nadzieję i pokazują, jak można radzić sobie z rzeczywistością,która na dany moment może być przytłaczająca i beznadziejna..

W każdej szarej,smutnej sytuacji, szukajmy kolorowej tęczy :)

                                               Blog zapisany w  książce. UWIELBIAM :)

                                               Moja Roxy też uwielbia ;)

MIŁEGO DNIA :)

1 komentarz:

  1. Witam Cię serdecznie i tu się rozgoszczam
    Zapraszam na mą chmurkę :) jakby co:)

    OdpowiedzUsuń