piątek, 31 stycznia 2014

                                                           No hej :)

Obiecałam we wcześniejszych postach,że opowiem Wam o tym jak leczę się w Londynie...
A więc zacznę od początku, tak jak wspominałam 3-go maja 2013r zakończyłam leczenie (chemioterapie,radioterapie) w Polsce w Centrum Onkologii w Warszawie.
Moi lekarze powiedzieli że po chemioterapii i naświetlaniach które przeszłam nie mają niczego więcej do zaoferowania..
Została mi wyznaczona wizyta kontrolna na sierpień..
Korzystając z wolnego czasu postanowiłam że wrócę do Londynu ,mieszkałam tam dwa lata przed zachorowaniem i tu mieszka mój narzeczony..
Po przyjezdzie do Anglii chciałam skonsultować swoje wyniki z tutejszymi lekarzami..
Wszystko poszło dość sprawnie, udało mi się dostać do dobrego szpitala Royal National Orthopaedic Hospital..
Tu miałam przeprowadzane jeszcze raz wszystkie badania takie jak rezonans,tomografia oraz biopsja,ponieważ lekarze z tąd nie mogli doprosić się lekarzy z Polski o moje badania..
Zero chęci współpracy ze strony Polskich lekarzy..
We wrześniu miałam pierwsze spotkanie z lekarzem, na którym to dowiedziałam się że zupełnie nie potrzebnie miałam przeprowadzaną chemioterapię a już tym bardziej radioterapię która wyniszczyła mi kości a guza nie pomniejszyła wcale..
Pan doktor z tąd powiedział że żebym przyszła na samym początku leczyć się tu mogli by mi wyciąć zajętą przez guza kość i wstawić sztuczną a że teraz mam wszystko wyniszczone po naświetlaniach nie ma na czym zawiesić protezy..
Więc jedyne co mogą mi zaproponować to amputacja całej nogi,nie zgodziłam się dlatego że noga mnie nie boli mimo tego że w moim biodrze mieszka 14 cm rak..
No więc lekarze konsultowali to między sobą aż znalazł się jeden WYBAWCA:) który powiedział,że jesli o dziwo nie boli mnie noga co jest co najmniej dziwne to może warto by poczekac z amputacja...
Monitorować co jakiś czas skorupiaka czy przypadkiem się nie powiększa lub co gorsza nie daje przerzutów ,których na szczęście nie mam:)
Tak więc od września do teraz jest cisza..
Ostatni skan miałam w grudniu, rak siedzi na miejscu nie zwiększa się no i noga nie boli:)
Od maja nie przyjmuje żadnych lekarstw..
Korzystam z innych dostępnych metod ale o tym pózniej..
POZDRAWIAM B.

czwartek, 30 stycznia 2014

                                                            No hej:)

 Moi czytacze mam nadzieje że u Was wszystko dobrze, ja czuje sie wybornie skorupiak siedzi cicho i narazie nie daje o sobie znać,poza małymi wybuchami gorąca i zadyszką ale z tym już nauczyłam sobie radzić :)
 Dzisiejszy dzień spędziłam w bardzo miłym towarzystwie i fajnym miejscu a mianowicie w zakładzie krawieckim u wspaniałej,dobrej dziewczyny Sylwii..:)
Zakład jest świetnie urządzony i panuje w nim fajna atmosfera.
Byłam tam dlatego że 3-go maja mam swój ślub i potrzebowałam dokładnie wymierzyć się tu i tam aby suknia leżała jak ulał :) 
Oto pare zdjęć z dzisiejszego wypadu..
Życzę dobrej nocki B.
Bardzo fajny pomysł z Barbie na ścianie :)



Sylwia i Ja :)

 

UWIELBIAM TE ZDJĘCIA :) Przedstawiam Wam mojego małego codziennego pocieszacza.Potrafi rozbawic do łez, i jest dobrym słuchaczem.KOCHAM:*

środa, 29 stycznia 2014

                                                                  NO HEJ :)
Skoro juz mam kilka pierwszych postów za sobá , takich wstépnych i zupelnie o niczym,wypadalo by napisac cos wiecej o sobie i o nim...


Pierwszymi objawami mojej choroby byl ból nogi szczegolnie uda i pachwiny oraz utrata wagi.
Noga zaczeła boleć w styczniu 2012 r. od tego czasu do lipca dałam rade z tym funkcjonować , pózniej ból był nie do zniesienia.
Zaczełam szukać przyczynyny...
Po wielu konsultacjach lekarskich w pażdzierniku 2012r w Centrum Onkologii W Warszawie zrobiono mi biopsje..
Trzy tygodnie póżniej były wyniki..
CHONDROSARCOMA z naciekiem na tanki miekkie..
16-sto centymetrowy skorupiak...
Chemioterapia o nazwie adria i cisplplatyna trwająca pół roku..
Noga przestała boleć po drugim kursie chemioterapii..
Guz zmniejszył się 3 cm..NIEWIELE ale dobre i to :)
Następnie radioterapia trwajaca 7 tygodni..
Guz po radioterapii nie zmniejszył sie wcale..
3-go maja 2013r. zakończyłam leczenie szpitalne,wyczerpałam limit mozliwości które zdaniem lekarzy byly dostepne..
To w skrócie moja historia..
Teraz mieszkam po raz drugi w Londynie :) po raz drugi dlatego że na czas leczenia zjechałam do Polski ze wzgledu na rodzinę..
Moje leczenie tutaj wygląda inaczej niż te w szpitalu...ale to dłuższa historia,z chęcią Wam ją opowiem..Jutro ,dziś już odlatuje do krainy snów..
Dobrej nocki ;*
pozdrawiam B.
Moja nowa droga :)

wtorek, 28 stycznia 2014

                                                    Miłe zaskoczenie :)

Witam Wszystkich którzy zechcieli zajrzec na mojego bloga, wiem ze nie ma tu zbyt wielu informacji ale to dlatego,że dopiero zdecydowałam się na rozpoczecie pisania :) 
Mam nadzieje że zechcecie do mnie zagladać i dzielić się ze mną swoimi przemysleniami na temat życia z RAKIEM.
 

piątek, 24 stycznia 2014

Wiele razy zbieralam sie do blogowania ale jakos szybko zmienialm zdanie. Nie wiem czy to co bede tu wypisywac bedzie przydatne , madre i godne czyjejs uwagi...mimo wszystko spróbuje podzielic sie z Wami moim życiem z rakiem.Zapraszam wiec do zagladania ,czytania i dzielenia sie spostrzeżeniami.
Pozdrawiam B.
                                                               WITAJCIE!
 Nie wiem co mam napisac, jest to moj pierwszy post :) Hmmmm mam na imie Beata od roku i trzech miesiecy choruje na zlosliwy nowotwor kosci.Zaczelam od przedstawienia sie ,tak chyba wypada. POZDRAWIAM